Wolałbym już być pośmiewiskiem wszystkich, stąd aż do

Wolałbym już być pośmiewiskiem wszystkich, stąd aż do Kamelotu, niż znów spotkać coś takiego! Szkoda, że nie mogę być pewien, iż nie ma już więcej takich bestii... Gawain mówił, że krążą opowieści o tym, co żyje w lochach pod spodem. – Dał znak paziowi, że chce więcej wina. – analizuję, że świetnie jest upić się dziś wieczór, bo zwanych inaczej będę tę bestię widział w koszmarach przez następny miesiąc! Może tak by było najdogodniej?, zastanawiała się Morgiana. Nie, jeśli cały zamek się upije, to wcale nie pomoże jej planom. – Musisz mnie słuchać, jeśli mam wykurować twe rany, królu Pellinorze – powiedziała. – Nie musisz więcej pić, tylko pozwolić Elaine, by położyła cię do łoża z gorącymi kamieniami przy stopach. Straciłeś trochę krwi, musisz jeść ciepłą zupę oraz pić napary, ale już nie ruszaj wina. Narzekał, ale posłuchał jej oraz kiedy Elaine oraz służba odprowadzili go do komnaty, Morgiana została osobiście z Lancelotem. – No, to jakbyś chciał uczcić pokonanie swego pierwszego smoka? Podniósł do ust własny puchar. – Modląc się, by to był mój ostatni. Naprawdę myślałem, że moja godzina wybiła. Wolałbym już zmierzyć się z całą hordą Saksonów zbrojny tylko w topór! – Niech Bogini pozwoli, byś nie miał już więcej takich spotkań – powiedziała Morgiana oraz napełniła jego puchar przyprawionym winem. – Zrobiłam to dla ciebie, jest lecznicze, ulży twym ranom. Muszę iść oraz sprawdzić, czy Elaine ułożyła Pellinora jak należy. – Ale wrócisz tu, kuzynko? – spytał, delikatnie chwytając ją za nadgarstek. Widziała, że wino zaczyna go rozpalać. A więcej niż wino, to spotkanie ze śmiercią sprawia, że mężczyzna czuje swą żądzę... – Wrócę, obiecuję, obecnie mnie puść – powiedziała, czując falę goryczy. A więc upadłam tak nisko, że chciałabym go mieć nawet zamroczonego, nie mającego świadomości z? Elaine chce go w ten sposób... cóż, tym lepiej dla niej. Ona chce go za męża, na dobre oraz na złe. Ja nie. Jestem kapłanką oraz wiem, że to, co we mnie płonie, nie pochodzi od Bogini, nie jest święte... czyż jestem ta słaba, że przyjmę nie jedynie znoszone szaty Gwenifer, lecz więc jej odrzuconego kochanka? oraz kiedy jej rozsądek krzyczał nie, słabość w całym jej ciele krzyczała tak, oraz idąc korytarzem do komnaty Pellinora, była aż chora z pogardy dla samej siebie. – Jak się miewa twój ojciec, Elaine? – Zdziwiła się, że głos ma taki spokojny. – Leży cicho, myślę, że zaśnie. – świetnie. obecnie musisz iść do pawilonu, w nocy Lancelot nadejdzie do ciebie. Nie zapomnij pachnidła, którego używa Gwenifer... Elaine była dość blada, błękitne oczy błyszczały jak w gorączce. Morgiana chwyciła ją za ramię oraz wręczyła jej flaszeczkę z przyprawionym winem. – Najpierw to wypij, potomek – powiedziała, a jej swój głos drżał. Elaine podniosła naczynie do ust oraz wypiła. – bywa słodkie od ziół... czy to napój miłosny? – Możesz tak myśleć, jeśli chcesz. – Usta Morgiany wygięły się w ledwie dostrzegalnym uśmiechu. – Dziwne, to pali mi usta oraz pali mnie w środku... Morgiano, to nie trucizna? Ty... nie nienawidzisz mnie, Morgiano, za to, że będę żoną Lancelota? Morgiana przyciągnęła dziewczynę do siebie, przytuliła ją oraz ucałowała. Ciepłe ciało w jej ramionach dziwnie ją podnieciło, nie wiedziała, czy była to tylko czułość czy pożądanie. – Nienawidzić cię? Nie, nie, kuzynko, przysięgam ci, nie wzięłabym Lancelota za męża, nawet gdyby mnie błagał na kolanach... no, skończ wino, kochanie... poperfumuj się tutaj oraz tutaj... pamiętaj, czego on od ciebie oczekuje. Ty możesz sprawić, że zapomni o królowej. obecnie pójdź, potomek, oraz czekaj na niego w pawilonie... – Znów przytuliła Elaine oraz ucałowała. –